Na rynku medycyny estetycznej pojawiają się nowe rodzaje zabiegów z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego i dodatkowej substancji aktywnej. Przykładem jest Regeneris Cellular Matrix. W tym przypadku dodatkiem do naturalnego i autogennego osocza bogatopłytkowego jest kwas hialuronowy. O ile każda z substancji oddzielnie jest skuteczna i powszechnie stosowana w medycynie estetycznej, to połączenie w stylu 2 w 1, jest krokiem w złym kierunku. Celem stworzenia takiej nowinki jest głównie drenowanie kieszeni pacjenta.
A już zupełnie poważnie – lekarz, stosujący taką mieszankę, kompromituje siebie i swój zawód. Przecież nie ma prawa nie wiedzieć, że to nie zadziała!
Kwas hialuronowy ma postać żelu i jest typowym, bardzo popularnym implantem – i tylko implantem, bowiem jego zdolności do stymulowania komórek są minimalne. Zazwyczaj w zabiegach medycyny estetycznej stosuje się kwas hialuronowy usieciowany, który jest trwalszy, więc efekt wypełnienia utrzymuje się dłużej, ale jest gęsty (ma postać gęstego żelu).
Osocze bogatopłytkowe natomiast to preparat uzyskiwany z własnej krwi pacjenta, który posiada zdolności pobudzania regeneracji, a działa w taki sposób, że z płytek krwi uwalniane są czynniki wzrostu, które działają stymulująco na komórki w okolicy podania osocza.
Każdy z tych preparatów, zastosowany oddzielnie, doskonale spełnia swoją rolę. Tyle tylko, że osocze uwalnia czynniki wzrostu przez ograniczony czas – zaledwie kilkadziesiąt minut od jego odwirowania z krwi. Żeby zadziałało, trzeba je podać jak najszybciej i jak najszybciej uwolnione czynniki wzrostu muszą „spotkać się” z komórkami, żeby je pobudzić.
Tymczasem osocze podane po wymieszaniu z kwasem hialuronowym (więc prawie w całości odizolowane od żywych tkanek organizmu cząsteczkami kwasu, który oblepia je jak kisiel) mogłyby zadziałać dopiero wówczas, gdy kwas się rozłoży, a więc po kilku miesiącach. Tylko że wówczas po czynnikach wzrostu w osoczu nie zostanie nawet ślad.
Promotorzy takich „nowatorskich” rozwiązań muszą sobie doskonale zdawać z tego sprawę. Pacjent – niekoniecznie. Zabieg takim preparatem da bowiem efekt – wypełnienie będzie widoczne. A po co pacjent ma wiedzieć, że to wyłącznie skutek zastosowania kwasu hialuronowego, a jego osocze, na które nie skąpił krwi, zostało bezproduktywnie zmarnowane, za co on sam w dodatku bardzo słono zapłacił?
Źródło: http://www.marekwasiluk.pl/kwas-hialuronowy-osocze/
Z naszej strony możemy jeszcze dodać, że podając pacjentowi jego osocze bogatopłytkowe wywołujemy fizjologiczny proces regeneracji tkanek. Jednym z etapów tego procesu jest aktywacja komórek stanu zapalnego.W przebiegu tego procesu neutrofile (leukocyty zawierające obojętnochłonne ziarnistości) wytwarzają hialuronidazę. Hialuronidaza jest enzymem z klasy hydrolaz, depolimeryzującym kwas hialuronowy, czyli powoduje jego rozpad, co w konsekwencji doprowadza do braku aktywności kwasu hialuronowego.